Zniesmaczona

stopOstatnio byłam dość bardzo zapracowana (w sumie byłam i jestem, bo teraz nie dość, że szkoała, trochę praca, to jeszcze prawko), ale wrescie uporałam się z tym co miałam. Oczywiście pełna optymimu, zadowolona ze swojego kolejnego dochodu, żyłam z myślą, że wszystko jest w porządku. Jednak intuicja ludzka czasami mnie zawodzi… Pięknego dnia, którego to pożegnałam się Łukaszkiem, zobaczyłam wiadomość, a że chciało mi się sapć to ją zignorowałam… Rano przypomniało mi się, że powinnam zgrać sobie na telefon nowe MP3 (jako fan muzyki musze być na bieżąco;) ). A tutaj nagle jakieś oskarżenia pod kątem mojej ciężkiej pracy. Ja oszustką? Co to to nie! Wiele mi można zarzucić, ale nie to! Niejaki pan X (tak go nazwijmy, bo po co podawać jakieś zbędne dane osobowe i tak narażać sprzęt komputerowy:P) stwierdził, że moje zadanie ograniczyło się do wykonywania opcji kopiuj/wklej, co oznacza plagiat… Próbowałam jakoś zasugerować swojemu rozmówcy (już wcześniej zapytał czy nie musi bać się plagiatu i już wtedy wyjaśniłam mu na czym polega ta czynność pod kątem prawnym, ale najwyraźniej nie każdy szybko przetwarza informacje), że to nieodrzeczne, ale najwyraźniej on kurczowo trzymał się wersji, że przeklejanie treści (nawet słowo w słowo) to poprostu plagiat! Otóż nie! Wszytstkich, którzy myślą podobnie jak pan X, odsyłam do cudownej pani wkipedi. Żrodło to podaje prawidłową definicję, z której wynikają wnioski: “plagiator świadomie zataja źródło pochodzenia istotnych zapożyczeń”, “plagiatem jest przypisanie sobie autorstwa cudzych elementów twórczych, to znaczy ukrycia źródła pochodzenia tekstu”, “plagiat nie odnosi się do grafik/tekstów ogólno dostępnych, czyli, możliwych do użytku dla każdego. Np. gdy osoba użyje grafiki/tekstu która/y jest ogólno udostępniona, a osoba druga użyje tej samej grafiki/tekstu nie można tego uznać za plagiat jako że obydwoje odbiorcy mają do tej grafiki/tekstu takie same prawa.” A więc nie naruszyłam praw autroskich, a już tym bardziej nie dopuściłam się plagiatu, gdyż wszędzie nie tylko w bibliografii, ale i w przypisach podałam źródło materiału. Mogę teraz swobodnie zakończyć swój post słowami: jeśli nie znasz znaczenia słowa, to go nie używaj, jak chcesz mi coś zarzucić to podaj tego powód i niezbite dowody, a jeśli chcesz się czegoś ustrzedz to mi powiedz o tym w miare wcześniej wprost! Szanuj pracę innych i jego nerwy 😛 To było na tyle 😛 Oczywiście ze swej strony dziękuję moim wszytskim przyjaciołom (moją mamę i Luka oczywiście też do tej grupy zaliczam), którzy poparli mnie w tej kwestii, podtrzymując na duchu, kiedy to biłam się z myślami. WIELKIE DZIĘKI – Bubuś, Aguś, Olka, Natii oraz dwie wspomniane wyżej przeze mnie osoby! W końcu ludzie Ci najbliżsi są w życiu każdego najważniejsi i oczywiście dla mnie również :)!

5 thoughts on “Zniesmaczona

  1. W praktyce, jest tak, że każdego rodzaju praca inżynierska, czy też magisterska, to czysto praca odtwórcza, no poza pracami doktorskimi (e… tak powinno być) 🙂 Promotorzy sami podają zbiór książek na podstawie których praca ma zostać napisana, tak więc chcąc czy też nie musimy się oprzeć na tym, co mamy w książce. Idąc dalej pewne tematyki prac są tak wąskie, że nawet z pomocą wuja google jest ciężko, cokolwiek sensownego znaleźć… W kryzysowych sytuacjach trzeba się trzymać swego zwłaszcza jeśli ma się na pewno racje, a nawet jeśli się jej nie ma to warto spróbować – może przeciwnik zwątpi i przyjmie naszą wersje 😀

    :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.