Kosmetyki Essence
W następnej części chciałam poruszyć temat kosmetyków i akcesoriów firmy Essence. Po lupę zostaną poddane: pędzelek do cieni, pędzelek do makijażu smokey, pędzelek do linera w żelu, liner w żelu, i love stage – utrwalająca baza pod cienie i korektor oraz pomadka do ust. Jakby nie patrzeć kontynuować temat oczu poza małym wyjątkiem, czyli naszą pomadką. Może zacznijmy od miejsca zakupów. Wszystkie wymienione rzeczy kupiłam w Douglas, która wydawać się może „luksusowa” jednak i tańsze kosmetyki można w niej znaleźć. Dowiedziałam się tym od siostry mojego faceta, która już wcześniej posiadała kosmetyki tej marki i jakoś nie narzekała :).
Pędzelek do cieni
Zacznijmy od pędzelków. Pędzelek do cieni kupiłam całkiem niedawno, gdyż zdenerwowałam się na wszystkie aplikatory, których gąbeczka wychodzi z rączki, poza tym mam wrażenie, że marnują moją paletkę. Zapłaciłam za niego niecałe 6 zł i muszę powiedzieć, że warto. Bardzo fajnie się nim nakłada, na pewno dzięki temu wykorzystuję mniej cieni, kolor też jest bardziej wyrazisty. Dużą zaletą jest też to, że łatwiej uzyskać nimi zaplanowany efekt. Nie jest jakiś szczególnie szorstki więc nie czujemy dużego dyskomfortu malując. Jedyną wadą jaką dostrzegam jest wielkość, jest troszkę duży, przez co nie nadaje się do malowania dolnej powieki, ale czego oczekiwać za taką cenę 🙂
Pędzelek do makijażu smokey
Pędzelek do makijażu smokey również kupiłam w tej samej cenie, czyli niecałe 6zł. Producent deklaruje:
„Teraz możesz stworzyć makijaż smokey w chwilę. Delikatny, półokrągły kształt pędzelka o intensywnym, purpurowym kolorze, zapewni jednolitą aplikację makijażu smokey. Pędzelek w praktycznym etui. „
Przyznam szczerzę, że mogę się z tym zgodzić za tą cenę makijaż na prawdę można zrobić szybko i łatwo bez większych problemów. Poradzą sobie osoby nawet te, które nigdy nie używały pędzli, czy też nie starały wykonać coraz bardziej modnego smokey eye 🙂 Jest wykonany z tego samego włosia co pędzelek do cieni, zatem nie będzie sprawiał nam wrażenia dyskomfortu.
Pędzelek do linera w żelu
Pędzelek do linera w żel niestety mnie osobiście chyba najbardziej rozczarował. Wydawał się być bardzo fajny jednak do pierwszego użycia. Trochę się sklejają włoski co powoduje, że nie da się go swobodnie używać na oczach. Znacznie łatwiej robi się nim kreski na ręce, bo można wykonać szybki ruch przez co nie skleja. Na pewno jest łatwiej wykonać kreskę niż zwykłym pędzelkiem w innych płynnych eyelinerach. Lepiej wygląda sama kreska zrobiona żelowym linerem o czym w dalszej części. Jednak mimo wszystko warto 🙂
Liner w żelu
Linera również spróbowałam z polecenia Moniki. Wydał mi się ciekawy nie tylko przez to, że ładniej, naturalniej wygląda, ale też przez łatwość nakładania. Cena też była dość przystępna około 13 zł za opakowanie 3 ml. Wielkość może wydawać się mała ale jest na prawdę bardzo wydajny. Do tego jest wodoodporny i nie trzeba poprawiać makijażu. Opinie na http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=43308 są chyba dość zasadne, o ile faktycznie minusem można oznaczyć jego zmywalność. W końcu sam producent zaręcza o trwałości. Zmywam go mleczkiem do demakijażu i jakoś ta metoda sprawdza się jeśli chcę go usunąć z oczu. Jestem z niego bardzo zadowolona za jego pomocą tworzę perfekcyjną kreskę, która podkreśla oko i rewelacyjnie wykańcza każdy makijaż. Występuje w trzech matowych kolorach (można sprawdzić na http://www.essence.eu/pl/produkty/oczy/eyeliner/product/2.html), z czego ja używam Midnight in Paris. Wszystkie zapewnienia producenta okazują się być prawdziwe, a ja usatysfakcjonowana 🙂
I love stage – utrwalająca baza pod cienie i korektor
Nigdy nie używałam, nie miałam po prostu potrzeby 🙂 Kupowała Monika więc też się skusiłam, głównie z tego względu, że będą musiała zrobić mamie make-up, a ona ma problemy z opuszczającą się powieką dlatego i ja się skusiłam. Powiem szczerze fajny „wynalazek” służy nie tylko jako baza, ale i korektor i w obu wersjach sprawdza się doskonale. Producent deklaruje, że dzięki kremowej konsystencji nie wałkuje się, dając tym samym trwalszy makijaż oka a także bardziej intensywny kolor cienia. Co do pierwszego się zgodzę, ale czy kolor ulega zmianie to sama nie wiem, nie zauważyłam znaczącej różnicy. Podoba mi się sam aplikator, którym naniesiemy małą warstwę, którą możemy rozetrzeć palcem. Dzięki czemu jest on wydajny. Opakowanie 4 ml kosztowało mnie nieco ponad 10 zł. Niedrogo, a całkiem przyzwoicie. Szkoda tylko, że występuje w jednym kolorze, ale to w końcu baza. Ocena http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=46623 wydaje mi się odrobinę zaniżona. Sama daję mocną 4 za głównie za stosunek cena jakość.
Pomadka do ust
Kiedyś jakoś nie lubiłam samych pomadek, wolałam błyszczyki. Czas było na zmianę. Zaczęłam od kupna innych, jednak po wizycie w Douglas zobaczyłam tą marki Essence. Podobały mi się dostępne kolory http://www.essence.eu/pl/produkty/usta/pomadki/pomadka.html długo nie mogłam się zdecydować. Przy konsultacji z Monią wybrałam kolor 54 Honey Bee. Przyznam się szczerze, że uwiódł mnie zapach i konsystencja pomadki. Faktycznie jest kremowa i jedwabista. Pięknie wygląda na ustach. Szkoda tylko, że świeżość nie trwa długo i po jakiś 30 minutach mam wrażenie suchych ust :/ Cena to 8,99 zł za 4 g niedużo, zwłaszcza, że na prawdę wygląda fajnie. Żałuję tej trwałości, ale tak na prawdę jeszcze żadna z testowanych nie spełniła moich kryteriów poza tymi ochronnymi więc może po prostu marudzę 🙂 Sama nie wiem czy mogę zaryzykować poleceniem, ale może jednak. Biorąc pod uwagę, że testowałam ich sporo, ta była najtańsza, a efekt był taki sam. Do tego ten zapach ahh… 🙂
Podsumowanie
Myślę, że kosmetyki marki Essence są warte polecenia. Cena niska, jakość przystępna. Oczywiście to nie wszystkie produkty tej marki, ale wszelkie inne można obejrzeć na http://www.essence.eu/pl/strona-glowna.html. Myślę, że sama jeszcze skorzysta z tej oferty, bo mam parę rzeczy na oku, zwłaszcza, że Douglas’a mam w zasadzie pod ręką, póki co też jakoś się nie zraziłam. Chyba, że znajdę coś co jeszcze bardziej będzie mi odpowiadać, ale musi być w podobnej cenie. Standardowo już w razie wątpliwości proszę o pytania 🙂
Podobne wpisy:
4 thoughts on “Metoda zbieractwa, czyli moje kosmetyki tanim kosztem cz.6”