Metoda zbieractwa, czyli moje kosmetyki tanim kosztem cz.18

Akcesoria do makijażu oczu

Tym razem kilka rzeczy jakie ostatnio udało mi się zakupić na allegro. Jakoś napadło mnie żeby zająć się głównie oczami. W związku z tym kupiłam: zalotkę termiczną Sally Hansen, tusz do rzęs Maybelline Pulse Perfection by Define-A-Lash oraz dwie kredki Ruby Rose i Max Factor Kohl Pencil (ta ostatnia jest próbką pełnowymiarowej kredki). Jakie są skutki używania i jak ma się do tego stosunek jakość-cena postaram się przybliżyć w poniższych akapitach. Warto zaznaczyć, że moja opinia, to obiektywne odczucie, a każdy może mieć własne zdanie. Tym zdaniem warto się podzielić 😉

Zalotka termiczna Sally Hansen

Kolejnym zakupem na allegro była zalotka termiczna, którą „kupowałam” od bardzo bardzo dawna, aż wreszcie się za to zabrałam. Wybrałam, na allegro oczywiście, tą z firmy Sally Hansen. Zdziwiłam się, że cena jest podobna do zalotek mechanicznych, czyli 12 zł. Sam mechanizm przypomina mi troszkę lokówkę, o znacznie niższej temperaturze. Zasilana jest baterią AAA (cienki paluszek). Potrzebuje około 30 sekund (może odrobinę mniej) by osiągnąć temperaturę, o czym sygnalizuje dioda. W między czasie możemy wytuszować oczy (zalotki używa się tylko gdy nałożony jest tusz). Potem wykonujemy ruch podobny jak przy nakładaniu maskarą starając się jak najbardziej podkręcić. Efekt? Jak dla mnie bez szału. Czasem tuszem wygląda lepiej. Mechaniczna jest znacznie lepsza choć uszkadza rzęsy. Słyszałam opinie, że używanie termicznej jest zdrowsze i sprawia, że efekt utrzymuje się dłużej. Drugiego nie potwierdzam, bo w sumie nawet piorunów nie widzę. Co do pierwszego może się zgodzę, jednak są też głosy, że rozjaśnia rzęsy – nie dostrzegłam. Osobiście wybieram zwykłą, klasyczną, mechaniczną 😉

Maybelline Pulse Perfection by Define-A-Lash

Może zacznę od tego jak to się stało, że kupiłam Maybelline Pulse Perfection by Define-A-Lash. Obejrzałam reklamę w tv nowości tej marki – Smoky Eyes i zaczęłam jej szukać gorączkowo na allegro. Niestety nie znalazłam. Jednak pod hasłem Maybelline tusze znalazłam Vibrating Mascara. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zaintrygowało i zaciekawiło. Zaczęłam szukać najlepszej oferty i znalazłam za 12 zł plus przesyłka. Stwierdziłam, że w sumie można spróbować zwłaszcza, że cena niewygórowana, a i tak i tak miałam kupić kilka rzeczy na allegro. Fakt, że jest mniejsza od Falsies, czy Volume (opisywane na http://ila.lukers.pl/index.php/2012/07/30/metoda-zbieractwa-czyli-moje-kosmetyki-tanim-kosztem-cz-7/), bo ma tylko 6,5 ml, ale co tam :). Wypada zwrócić uwagę na to, że nie jest ona dostępna w polskich sklepach i można ją kupić tylko przez internet. Co do mojej opinii to w sumie jest pozytywna. Maskara fajnie podkręca nie wiem czy to zasługa wibracji, ale troszkę na pewno. Na pewno nie pogrubia. Daje fajny efekt z Express Volume. Jest w tedy pogrubienie i wydłużenie. Lubię ją i traktuję jako ciekawy eksperyment. Na pewno nie obiecywałam sobie cudów, bo ich nie ma ;). Jedyne co znalazłam w niej negatywnego, to przy dużej ilości przy nałożeniu pojawiają się grudki, ale nigdy nie byłam fanka nakładania wielkich ilości tuszu. Czy polecę? Myślę, że tylko tym, którzy chcą czegoś innego i lubią eksperymenty, bo z pewnością innymi maskarami też da się uzyskać podobne efekty. Jednak jeżeli macie możliwość warto skorzystać, bo cena jest korzystna, a jakość dość zadowalająca.

Kredka Max Factor Kohl Pencil

Próbkę kredki Max Factor Kohl Pencil w kolorze 020 Black nabyłam również podczas zakupów na allegro. Byłam ciekawa jak mają się oryginały do tanich kredek. Próbka miała około 65 mm kosztowała 3,99 zł, jednak jakość jak dla mnie nie jest zadowalająca. Znacznie bardziej wolę zwykłe miękkie kredki. Nakładało się bajecznie, nie trzeba było naciskać a kreska była wyraźna, a kolor głęboki. Jednak na tym się kończy. Rozmazuje się, spływa i po jakimś czasie nie ma po niej śladu. To tyle kontynuować nie będę, bo nie warto. Dla szukających czegoś fajnego polecam opisywaną poniżej lub na http://ila.lukers.pl/index.php/2012/08/29/metoda-zbieractwa-czyli-moje-kosmetyki-tanim-kosztem-cz-14/

Kredka Ruby Rose Rich Black z kohlem

Kredka Ruby Rose z kohlem w kolorze Rich Black to świetna sprawa. Kupiłam wersję zwykła 3 w 1, a konkretnie kredka, temperówka i szczoteczka. Fajna rzecz, no może troszkę gadżet, ale dla mnie przydatna, bo zazwyczaj zapominam o temperówce jak pakuję kosmetyki na wyjazd 😉 Rozwaliła mnie cena 1,99 zł, plus oczywiście koszty wysyłki. Robiąc zakupy na allegro taki wydatek to pikuś więc postanowiłam dorzucić. Sama kredka ma długość około 12 cm, czyli normalną. Temperówka nadaje się doskonale do jej ostrzenia, gdyż jest na prawdę ostra. Co do samej oceny to oczywiście pozytywna. Kredka jest trwała, w pełni czarna, miękka, przez co szybko się zużywa. Pewnie i tak wolniej od tej wysuwanej (nigdy za tym rodzajem nie przepadałam). Nie mam pojęcia czy ma faktycznie kohl, ale dla mnie najważniejsza jest czerń i to, że kreska wygląda świetnie. Mogę śmiało polecić zwłaszcza za tą cenę.

1 thought on “Metoda zbieractwa, czyli moje kosmetyki tanim kosztem cz.18

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.