Metoda zbieractwa, czyli moje kosmetyki tanim kosztem cz.10

Kosmetyki z Lidla

W kolejnej części nadszedł czas na to co kupiłam przypadkowo robiąc codzienne zakupy w Lidlu. Przyznam szczerze, że łatwo się przekonuję do różnych marek, ale sama byłam ciekawa jaka jest jakość tego czego nie kupuje się w drogerii. Jak wyszło? Nie jest źle, sama seria Cien jest ciekawa i na prawdę dość bogata. Oczywiście nie wszystko znajdziemy robiąc codzienne zakupy, bo często pojawia się to sezonowo, w którymś tygodniu. Dokładnie co i jak postaram się przybliżyć w poszczególnych akapitach.

Mleczko do mycia twarzy Cien

Mleczko do demakijażu można kupić w każdym Lidlu. Jest dostępne w zasadzie od zaraz (chyba, że akurat zapas im się skończył ;)). Cena jest dość przystępna nie pamiętam ile dokładnie zapłaciłam, ale nie była to zawrotna kwota ;). Co jeszcze prócz kwoty, oczywiście jakość 🙂 Muszę powiedzieć, że pozytywnie. Ładnie zmywa makijaż, nie podrażnia. Świetna konsystencja i zapach – Lotos i jedwab. Wszystko na plus. Nieźle daje sobie radę nawet z opisywanym eyelinerem w http://ila.lukers.pl/index.php/2012/07/22/metoda-zbieractwa-czyli-moje-kosmetyki-tanim-kosztem-cz-6/ i tuszami do rzęs http://ila.lukers.pl/index.php/2012/07/30/metoda-zbieractwa-czyli-moje-kosmetyki-tanim-kosztem-cz-7/. Pojemność to 250 ml, przy tym, że jest dość wydajny. Podsumowując wszystko nieźle. Cena korzystna, dobra dostępność, jakość też dość dobra. Można polecić 😉

Pomadka Cien

Pomadki w Lidlu nie są dostępne regularnie. Pojawiają się sporadycznie wraz z innymi kosmetykami np. błyszczykami, czy niżej opisywanym różem. Zacznijmy znów od ceny. Ta oczywiście korzystna w końcu kiedyś hasłem przewodnim tego marketu było „Lidl jest tani”, a teraz „Ceni jakość”. Nie wiem czy w tym przypadku. 7 zł to nie jest dużo, ale jakość jest średnia. Być może nie dopasowałam koloru, bo ten pod spodem jest inny niż w rzeczywistości, a testerów niestety nie ma :(. Ale… Jak ją nałożę mam wrażenie, że usta wyglądają na suche. Owszem kolor nr 4 – Just Nude. Jest matowy i może sprawiać takie wrażenie, ale szkoda, że faktycznie wysusza. Utrzymuje się średnio długo. Może jeszcze spróbuję z innym kolorem, ale sama nie wiem. Pojemności niestety nie podam, bo jej nie znalazłam na opakowaniu, być może była zdeklarowana na zabezpieczeniu przed otwarciem. Ogółem w podobnej cenie znajdzie się coś lepszego, ale jak kto woli 🙂

Róż Cien – Duo Rouge

Kupiłam go wraz z pomadką, czyli w tygodniu gdy były kosmetyki. Wydał mi się ciekawy ze względu na dwa kolory. Nie są one zdefiniowane przez producenta (na pudełku napisane jest tylko, że 1=hell/light, 2=dunkel/dark), po prostu jeden ciemniejszy drugi jaśniejszy.  Zgodnie z opakowaniem najpierw należy nałożyć light, a poniżej dark. Efekt nie powiem, bo jest ciekawy. Do zestawu dołączony jest pędzel do nakładania, ale pozostawia wiele do życzenia. Jest miękki, ale strasznie go nie lubię, bo jest zbyt krótki i strasznie się z niego sypie. Ilość różu to 5 g, tak przynajmniej definiuje producent. Cena też nie była wysoka, teraz dokładnie nie pamiętam, ale wydaje mi się, że było to 8,99 zł. Za tą cenę myślę, że warto. Jest pozbawiony pigmentacji, co moim zdaniem korzystniej wpływa na naturalność. Trwałość oceniam na dobry. Zatem dla niewymagających jest całkiem w porządku, zwłaszcza, że ma dość solidne i odporne opakowanie, które nadaje się na wojaże 🙂

Bronzing Pearls Suhada z pędzlem

Widziałam je raz i kupiłam, bo w zasadzie nie miałam jeszcze wtedy kuleczek brązujących. Pojemniczek waga 18 g. Koszt razem z pędzlem 18,99 zł, ale już dość dawno więc nie wiem w jakiej cenie są teraz. Podobnie jak pomadka i róż dostępne są tylko w określonym czasie. Co do jakości. Kuleczki mają trzy kolory, jednak po pewnym czasie wszystkie stają się takie same. Są twarde, więc nie pękają, ale przez to też ciężko je zaaplikować. Na twarzy są jasne i powiem szczerze nie brązują. Bardziej nadają się do rozjaśniania. Chyba, że ktoś ma jasną karnację. Ja zdecydowanie bardziej poleciłabym ten opisywany tutaj http://ila.lukers.pl/index.php/2012/08/09/metoda-zbieractwa-czyli-moje-kosmetyki-tanim-kosztem-cz-9/. Co do pędzla muszę powiedzieć, że jestem zadowolona. Jest teleskopowy, ładnie się chowa, dzięki czemu zajmuje mało miejsca. Nakładanie nim jest przyjemne – długie  włosie, które jest dość miękkie. Używam go do bronzera, pudru, a nawet wyżej opisywanego różu. Zatem plus dla pędzla, minus za kuleczki.

Zmywacz do paznokci Cien

Opisując kosmetyki z lidla o mały włos zapomniałabym o zmywaczu, który jak dla mnie jest świetny. Cena to 5,99 zł za 200 ml. Dostępny jest w dwóch opcjach klasycznej i bez acetonu. Opcja klasyczna jest niebieska, a ta druga jest różowa. Pojemniczki posiadają pompki, które ułatwiają aplikację na wacik i chronią przed rozlaniem. Niestety gdybyśmy chcieli dolewać innego, po pewnym czasie pompka się psuje i po pewnym czasie przepuszcza. Zmywacze nie mają tragicznego zapachu. Zwykłe są znacznie gorsze, aczkolwiek te lidlowe przyjemne nie są. Niezależnie od opcji zapach jest taki sam. Przyznam szczerze w jakości nie zauważyłam znacznej różnicy. Oba dobrze zmywają lakiery i można je swobodnie zabrać ze sobą w kosmetyczkę 🙂 Reasumując fajny produkt, za przyzwoitą cenę 🙂 Polecam także przeczytanie opinii http://88kokosek88.blogspot.com/2012/01/cien-zmywacze-do-paznokci-w.html.

Podsumowanie

Kosmetyki z Lidla to fajna alternatywa, jednak nie wszystko jest dostępne tu i teraz. Ceny są przyzwoite, ale jakość jest zależna od produktu. Osobiście przyzwyczaiłam się do zmywacza i mleczka, wątpię bym je zamieniła. Co do pomadki to zakup kolejnej rozważę, bronzera raczej nie kupię, a róż jeszcze na długo mi starczy 🙂 Cieszę się, że to co lubię jest dostępne od ręki, bo raczej ciężko zmieniam przyzwyczajenia i całe szczęście, że Lidl jest blisko 🙂

2 thoughts on “Metoda zbieractwa, czyli moje kosmetyki tanim kosztem cz.10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.